Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: z Wrocławia
|
|
Wysłany: Nie 22:21, 18 Lut 2007 Temat postu: echa kostomłockie |
|
|
O większego trudno zucha,
Jak był Stefek Burczymucha,
- Ja nikogo się nie boję!
Choćby niedźwiedź... to dostoję!
Wilki?... Ja ich całą zgraję
Pozabijam i pokraję!
Te hieny, te lamparty
To są dla mnie cyste zarty!
A pantery i tygrysy
Na styk wezmę u swej spisy!
Lew!... Cóz lew jest?! - Kociak duzy!
Nacytałem się podrózy!
I znam tego jegomości,
Co zły tylko, kiedy pości.
Sakal, wilk,?... Strasna nowina!
To jest tylko więksa psina!...
(Brysia mijam zaś z daleka,
Bo nie lubię, gdy kto sceka!
Komu zechcę, to dam radę.
Zaraz za ocean jadę
I nie będę Stefkiem chyba,
Jak nie chwycę wieloryba!
I tak przez dzień boży cały
Zuch nasz trąbi swe pochwały,
Aż raz usnął gdzieś na sianie...
Wtem się budzi niespodzianie.
Patrzy, aż tu jakieś zwierzę
Do śniadania mu się bierze.
Jak nie zerwie się na nogi,
Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi!
Pędzi jakby chart ze smyczy...
- Tygrys, tato! Tygrys! - krzyczy.
- Tygrys?... - ojciec się zapyta.
- Ach, lew moze!... Miał kopyta
Strasne! Tsy cy ctery nogi,
Pascę taką! Pzy tym rogi...
- Gdzie to było?
- Tam na sianie.
- Właśnie porwał mi śniadanie...
Idzie ojciec, służba cała,
Patrzą... a tu myszka mała
Polna myszka siedzi sobie
I ząbkami serek skrobie!...
Post został pochwalony 0 razy
|
|